piątek, 22 stycznia 2010

Dzisiaj mam wolny dzień i spędzam go z Natlacią. Niestety złapałam jakiegoś wirusa i jestem znowu zakatarzona. Mam nadzieję, że Natusia się nie zarazi.
Rano oczywiście nie obyło się bez kawy, choć przyznam, że teraz już bardzo ograniczam jej picie.


A przed momentem Pan listonosz przyniósł przesyłkę:

Brak komentarzy: