sobota, 18 lutego 2012

14 lutego to dla nas ważny dzień. I nie chodzi tu wcale o walentynki. Natalka poszła do przedszkola. Jakimś cudem udało nam się znaleźć miejsce dla 3 letniego dziecka. Przedszkole jak na razie robi baaardzo dobre wrażenie - świetna kadra, dobre zaplecze. Natalka jest zadowolona, chętnie tam chodzi. Bardzo się cieszę, że wróciła do przedszkola - bardzo tego potrzebowała.
A dziś zaczynamy się pakować i wywozić rzeczy. Przez mniej więcej miesiąc będziemy żyć "na walizkach". Meble zabieramy w czwartek, a w sobotę oddajemy klucze nowym właścicielom. Fajne to nasze mieszkanko - spędziliśmy tutaj 5 lat. W tym czasie wzięliśmy ślub, urodziła się Natalka... Nie jestem osobą, która jakoś szczególnie przywiązuje się do miejsc - w czasie studiów zmieniałam mieszkanie wielokrotnie, więc przeprowadzki nie są dla mnie czymś obcym. Jednak teraz uzbierało nam się rzeczy do przewiezienia - staram się od razu robić selekcję, no ale wiadomo, że wszystkiego nie mogę się pozbyć.

poniedziałek, 6 lutego 2012

Mróz nie odpuszcza - rano było -17. A mnie dopadło paskudne przeziębienie, więc na razie robię sobie wolne od pracy na kilka dni. Natalka zostaje ze mną w domu, więc mam nadzieję, że nie zarazi się ode mnie. Powoli kończymy jej kurację uodparniającą - zostały nam jeszcze tylko 4 dawki leku na marzec. Póki co, odpukać, choruje mniej, a jeśli już to nie są to jakieś poważne choroby.

czwartek, 2 lutego 2012

No i mamy zimę - dzisiaj termometr pokazał -18 stopni. Niestety nie ma śniegu, za to wieje zimny wiatr.
No ale cóż, damy radę. Byliśmy na usg - potwierdziło się, że nasz dzidziuś to chłopiec. Waży mniej więcej 597 g. Teraz pozostaje jeszcze kwestia imienia. Mamy jeszcze trochę czasu, żeby się nad tym zastanowić - w końcu dopiero 24 tydzień.
Co do mieszkania - podpisaliśmy akt notarialny, teraz czekamy na pieniądze. Wolałabym, żeby to wszystko działo się szybciej. Mogłabym iść na zwolnienie i zająć się domem, ale w tej sytuacji wolę chodzić do pracy.
Teraz martwię się o przedszkole Natalki - dzwoniłam do trzech i nigdzie nie ma miejsca. Szkoda mi Natalki, bo wiem jak lubiła chodzić do przedszkola, a teraz gdy jest w domu bardzo tęskni za innymi dziećmi. Czasami jestem taka bezsilna.