Dzisiaj udało nam się wyrwać na chwilę na działkę. O dziwo śniegu już nie ma i robi się coraz bardziej wiosennie.
sobota, 22 stycznia 2011
wtorek, 18 stycznia 2011
poniedziałek, 17 stycznia 2011
Natalka stale mówi - w większości ładnie, pełnymi zdaniami. Podoba mi się jak czasami zabawnie przekręca słowa, mówi np.
- wyciąg (zamiast wyciągnij)
- lomokotywa (zamist lokomotywa)
- rodzice przyszły
- z mamusiem (no bo mówi się z tatusiem :)
- miocik (zamiast namiocik)
- kredki święcone (zamiast świecone)
To tylko kilka określeń spisanych w weekend.
- wyciąg (zamiast wyciągnij)
- lomokotywa (zamist lokomotywa)
- rodzice przyszły
- z mamusiem (no bo mówi się z tatusiem :)
- miocik (zamiast namiocik)
- kredki święcone (zamiast świecone)
To tylko kilka określeń spisanych w weekend.
niedziela, 16 stycznia 2011
Natalka już zdrowa - za co jestem bardzo wdzięczna. Antybiotyk, kilka syropów i pobyt w domu doprowadził do tego, że po kilkunastu dniach wyzdrowiała.
Niestety w piątek dowiedzieliśmy, że Teściowa ma guza. Na razie nic więcej nie wiadomo. Czekamy na badania, wyniki. Czekanie jest najgorsze, ale wierzę, że będzie dobrze.
I od razu myśli, że może my też powinniśmy się przebadać, profilaktycznie, a z drugiej strony czuję, że tak naprawdę w życiu nie ma nic ważniejszego ponad zdrowie. A człowiek tego nie docenia, tylko sam siebie krzywdzi. Ja mam potwornego doła, bo doprowadziłam się do tak fatalnego stanu. Bo z jednej strony chcę coś zmienić, ale też stale tłumaczę się tym, że nie mam czasu, bo małe dziecko itd. Kurcze, czasu nie cofniemy, dziecko już nie jest takie małe, najwyższa pora wziąść się za siebie. Najwyższy czas coś zmienić w żywieniu, w stylu życia, nie ma usprawiedliwienia, bo to wszystko odbije się w naszej przyszłości. Ech... Wiem, że na wiele rzeczy nie mamy wpływu, ale trzeba spróbować - zrobić coś dla siebie.
Niestety w piątek dowiedzieliśmy, że Teściowa ma guza. Na razie nic więcej nie wiadomo. Czekamy na badania, wyniki. Czekanie jest najgorsze, ale wierzę, że będzie dobrze.
I od razu myśli, że może my też powinniśmy się przebadać, profilaktycznie, a z drugiej strony czuję, że tak naprawdę w życiu nie ma nic ważniejszego ponad zdrowie. A człowiek tego nie docenia, tylko sam siebie krzywdzi. Ja mam potwornego doła, bo doprowadziłam się do tak fatalnego stanu. Bo z jednej strony chcę coś zmienić, ale też stale tłumaczę się tym, że nie mam czasu, bo małe dziecko itd. Kurcze, czasu nie cofniemy, dziecko już nie jest takie małe, najwyższa pora wziąść się za siebie. Najwyższy czas coś zmienić w żywieniu, w stylu życia, nie ma usprawiedliwienia, bo to wszystko odbije się w naszej przyszłości. Ech... Wiem, że na wiele rzeczy nie mamy wpływu, ale trzeba spróbować - zrobić coś dla siebie.
poniedziałek, 3 stycznia 2011
sobota, 1 stycznia 2011
Subskrybuj:
Posty (Atom)