piątek, 25 lutego 2011

I jeszcze kilka zdjęć z "pingaju":
Wczorajszy balik był bardzo udany. Nalalka była zachwycona, a pod koniec dnia padła ze zmęczenia:

czwartek, 24 lutego 2011

Dzisiaj sobie uświadomiłam, że stale gdzieś się spieszę. Rano szybko do pracy, potem z pracy, zakupy, obiad, wszystko szybko, szybko. Kurcze po co? Może czas zwolnić tempo, zacząć cieszyć się chwilą. Ważne chwile dzieją się w życiu naszego dziecka, dzisiaj pierwszy balik karnawałowy, od 1 marca wybieramy przedszkole (a właściwe przedszkole wybiera nas), a my stale w pracy. Czasem mam wyrzuty sumienia, że zamiast iść gdzieś z dzieckiem, ja wychodzę do pracy. Pocieszam się tym, że w tym czasie opiekują się nią dziadkowie. Bardzo kochają Natalkę i wiem, że chcą z nią przebywać jak najczęściej. Ona z nimi też. No ale nic i nikt nie zastąpi mamy i taty.

piątek, 18 lutego 2011

Było już tak wiosennie, a od wczoraj znowu pada śnieg. Ech...
Ostatnio Natalka daje nam popalić, często ma humory, płacze, złości się, a my nie wiemy co robić. Czasem brakuje mi cierpliwości i krzyknę na nią, chociaż wiem, że to nie ma sensu. Chciałabym zrozumieć nasze dziecko.

wtorek, 15 lutego 2011

Wczoraj były Walentynki. My właściwie nie obchodzimy tego święta, a jeśli już, to bardzo symbolicznie.
A teraz kilka nowości - przede wszystkim nowości herbaciane - herbatka na odchudzanie i na obniżenie choresterolu. Poza tym książka "Księga kobiecych sylwetek" - dosyć ciekawa pozycja.  
I jeszcze nowości Natalki - warkoczyki zrobione przez babcię Gosię, puzzle, seria książek obrazkowych, które na początku bardzo zajmowały Natalkę, teraz już zdecydowanie mniej. I jeszcze jej ulubiona książeczka "Polscy poeci dzieciom". Uwielbia słuchać tych wierszy, większość zna już na pamięć. Do tego piękne ilustracje - naprawdę godna plecenie książka (zapomniałam dodać, że książka jest szyta!!, więc może posłużyć na długo, w przeciwieństwie do niektórych klejonych, które rozsypują się po pierwszym otwarciu).

wtorek, 8 lutego 2011

Za oknem świeci słoneczko, ale niesamowicie wieje wiatr. Dlatego siedzimy z Natalką w domu (ja mam krótki urlop) i cieszymy się ze swojego towarzystwa. Ostatnio wróciłam do picia zielonej herbaty - kupiłam dwie nowości, z jaśminem i miłorzębem - bardzo smaczne. Poza tym bardzo smakują mi konfitury figowe, idealne do naleśników (ostatnio były u nas naleśniki z mąką gryczaną). No i pączki, a właściwie pączusie - chyba pierwszy  raz robiłam coś z drożdży.
Poza tym Natalka cały czas wymyśla sobie zabawy - czasem wejdzie do pudełka po zabawkach, żeby sobie porysować, czasem zakłada moje buty, czasem ubiera żyrafę. Miło patrzeć na te jej zabawy.
Aha - na Allegro kupiłam komplet filiżanek, trafiłam na nie zupełnie przypadkiem, a są śliczne - tanie i praktyczne, zajmują mało miejsca, bo można włożyć jedną w drogą.
I jeszcze mydełko - zrobiłam je z końcówek mydła, do tego dodałam trochę suszu lawendy i mam mydełko peelingujące.
A na końcu zdjęcie z laurkami, które robiłyśmy w styczniu dla babci i dziadków.

poniedziałek, 7 lutego 2011

Ostatnio zaniedbuję bloga - trochę przez brak czasu, ale głównie z lenistwa. Po całym dniu pracy przy komputerze wolę poczytać, niż znowu usiąść do komputera. Dwie, a właściwe trzy nowości: w powietrzu czuć wiosnę, mimo, że to początek lutego. Po drugie wyniki mamy Z. są bardzo optymistyczne, więc na pewno będzie dobrze. Po trzecie - zaczęłam ćwiczyć. Na razie tylko na bieżni i rowerku, ale i tak się cieszę. Od czegoś trzeba zacząć. Pozdrawiam wiosennie.