wtorek, 8 lutego 2011

Za oknem świeci słoneczko, ale niesamowicie wieje wiatr. Dlatego siedzimy z Natalką w domu (ja mam krótki urlop) i cieszymy się ze swojego towarzystwa. Ostatnio wróciłam do picia zielonej herbaty - kupiłam dwie nowości, z jaśminem i miłorzębem - bardzo smaczne. Poza tym bardzo smakują mi konfitury figowe, idealne do naleśników (ostatnio były u nas naleśniki z mąką gryczaną). No i pączki, a właściwie pączusie - chyba pierwszy  raz robiłam coś z drożdży.
Poza tym Natalka cały czas wymyśla sobie zabawy - czasem wejdzie do pudełka po zabawkach, żeby sobie porysować, czasem zakłada moje buty, czasem ubiera żyrafę. Miło patrzeć na te jej zabawy.
Aha - na Allegro kupiłam komplet filiżanek, trafiłam na nie zupełnie przypadkiem, a są śliczne - tanie i praktyczne, zajmują mało miejsca, bo można włożyć jedną w drogą.
I jeszcze mydełko - zrobiłam je z końcówek mydła, do tego dodałam trochę suszu lawendy i mam mydełko peelingujące.
A na końcu zdjęcie z laurkami, które robiłyśmy w styczniu dla babci i dziadków.

Brak komentarzy: