wtorek, 8 stycznia 2013

Ten rok nie zaczął się dobrze. 3 stycznia wróciłam do pracy i na dzień dobry dostałam wypowiedzenie - szok. Nie spodziewałam się tego zupełnie. Teraz przed nami wiele znaków zapytania o dalszy los - mamy do spłacenia mega kredyt i dwójkę dzieci na utrzymaniu. W tym wszystkim tylko dzieciaki i kochający mąż są dla mnie pocieszeniem, a jakoś trzeba żyć dalej.
Szkoda, bo bardzo lubiłam swoją pracę, ludzi z firmy itd. Nic nie jest na wieki - bardzo bardzo żałuję i teraz modlę się, żeby jak najszybciej znaleźć pracę - jakąkolwiek, bo jesteśmy w fatalnej sytuacji finansowej. Z jednej strony cieszyłam się, że wracam do ludzi. Pewnie, że fajnie być z dzieckiem w domu, ale brakowało mi pracy. A teraz... Ambicje muszę odłożyć na bok, pewnie już na zawsze, bo tyle mówi się o rosnącym bezrobociu, a na rynek wchodzą coraz młodsze i bardziej wykształcone osoby. A moja samoocena spadła całkowicie.
I w takim oto momencie rozpoczyna się kolejny rok.

Brak komentarzy: