środa, 17 marca 2010

Wczoraj pracowałam w pocie czoła jak prawdziwy cukiernik. Powód był prosty - imieniny męża. U niego w pracy nadal podtrzymywana jest tradycja przynoszenia ciast z okazji imienin. A my na przekór zaeksperymentowaliśmy - zrobiliśmy trzy blachy muffinek (z bananami i białą czekoladą oraz borówkami). Poza tym sprawdzone już ciasto marchewkowe. Podobno smakowało, z czego bardzo się cieszę.

Brak komentarzy: