Dopadł nas jakiś paskudny wirus - Natalka i ja jesteśmy zakatarzone, ciężko nam się oddycha. Zobaczymy co z tego będzie, mieliśmy takie plany, na jutro, na weekend, a teraz... Ech. Chcę wiosny, ciepełka, a choróbskom mówimy NIE. Dwa lata temu Natalcia też była chora - wylądowaliśmy w szpitalu - do tej pory to pamiętam.
Wczoraj złożyliśmy podanie do przedszkola - na liście mieliśmy numerek 11, zobaczymy co z tego wyjdzie.
A teraz z innej beczki - od kilku dni (dokładnie od soboty) jestem na diecie. Pierwszy raz stosuję dietę. O dziwo nie jest to jakieś wielkie wyrzeczenie, a nóż będzie z tego jakiś efekt - spróbuję.
ps. Ula - cieszę się, że się odezwałaś, dobrze widzieć Marysię - śliczna z niej dziewczynka. Zosia pewnie też będzie piękna :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz