niedziela, 7 sierpnia 2011

Natalkę znowu dopadła jakaś choroba. Jeszcze nigdy nie miała takiej temperatury - w nocy miała 39,5. Leżała w łóżeczku z otwartymi i nawet nie miała siły zapłakać. Robiłam jej zimne okłady, byliśmy przy niej cały czas. Gorączka spadła do 37, ale rano znowu miała 38,8. Pojechaliśmy do przychodni do tzw. pomocy doraźnej. Lekarka oczywiście bardzo niemiła, zaleciła dalsze podawanie leków przeciwgorączkowych i jeszcze jakieś przeciwwirusowe. Zobaczymy co będzie dalej. Nasza biedulka teraz śpi. A my jesteśmy wykończeni.

Brak komentarzy: